Tanzania kojarzy się turystom z obserwacją zwierząt na safari i ze wspinaczką na najwyższy szczyt Afryki – Kilimandżaro. Natomiast wielka migracja zwierząt, która się odbywa w Parku Narodowym Serengeti to prawdziwy naturalny spektakl przyrody.
Tanzania ma wiele parków narodowych, ale Park Narodowy Serengeti jest tym najsłynniejszym i najcenniejszym. Istnieje od roku 1951, 30 lat później został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Park wspiera i chroni różnorodność i obfitość zwierząt z Wielkiej Piątki, czyli: lwa, lamparta, słonia, bawoła i nosorożca, które przy odrobinie szczęścia możemy zobaczyć podczas podróży w ten zakątek świata.
Krąg życia, czyli wielka migracja
Co roku około dwa miliony antylop gnu, 200 tysięcy zebr i 500 tysięcy Gazeli Thomsona wyruszają w trasę szlakiem sezonowych opadów oraz zielonych pastwisk i dostępnego pożywienia. Podczas wędrówki zwierzęta zataczają koło, zgodnie z ruchem wskazówek zegara. W czasie jednego cyklu pokonują około 3 tysiące kilometrów. To też dla wielu zwierząt wydarzenie niebezpieczne. Podczas migracji około 300 tysięcy gnu ginie, bo stają się pożywieniem dla lwów, lampartów, gepardów, hien i krokodyli, a na końcu ich resztki są zjadane przez ptaki drapieżne.






Podróż przez bezdroża Tanzanii
Chcąc zobaczyć ten spektakl przyrody i obserwować przejście przez niebezpieczną rzekę Mara, należy dostać na samą północ parku, prawie na granicę z Kenią. Nie dociera tu aż tak wielu turystów, jak do środkowej części Serengeti. Najlepsze miesiące na obserwację wielkiej migracji to czas od lipca do września. Ale jak to w przyrodzie, wszystko jest umowne i zmienia się, w zależności od opadów deszczu. Aby sprostać wymaganiom afrykańskich bezdroży, przejazd na safari odbywa się prawie identycznymi „pancernymi” samochodami, które choć dość wysłużone, doskonale sobie radzą na takiej nawierzchni.
Na safari w Serengeti można podróżować tylko z miejscowym przewodnikiem, co zapewnia bezpieczeństwo ludzi i zwierząt. Zaletą podróżowania przewodnikiem jest to, że zna on miejsca polowań czy odpoczynku zwierząt i czasem wskazuje, że lew czy lampart będzie tu jadł śniadanie, a kiedy docieramy na miejsce zwierzę faktycznie tam jest.
Bezpiecznie wśród zwierząt
Ze względów bezpieczeństwa na nocleg należy dojechać tak, aby po zmroku się po parku nie poruszać. Podczas safari nie wolno wysiadać z samochodów – oprócz miejsc do tego przeznaczonych. Noclegi na campach w Serengeti zaskakują dobrymi warunkami. Śpimy w ogromnych namiotach, przypominających domki kempingowe, w których są wszystkie udogodnienia, jakich potrzebujemy w podróży: łazienki, ciepła woda, wygodne łóżka i prąd z baterii słonecznych. Wyżywienie w campowych kantynach jest bardzo dobre, a mając na uwadze, że wszystko należy tu dowieźć z oddalonych wiosek, to jedzenie jest niczym z wykwintnej restauracji.
Nocujemy pośród zwierząt, usypiając i budząc się z dźwiękami i znakami przyrody. Pomimo bliskości dzikiej natury, nie musimy się martwić o swoje bezpieczeństwo na campie, bowiem strażnicy patrolują teren.






Aparaty gotowe do „strzału”
Safari najlepiej zaczynać jeszcze przed wschodem słońca. W ciągu dnia zwierzęta są mniej aktywne, a i turysta powinien odpocząć od palącego, afrykańskiego słońca. Z aparatami gotowymi do „strzału” jeździmy dosłownie pomiędzy stadami antylop i zebr. To co się dzieje wokół, wszyscy zapamiętają już do końca życia, a zdjęcia z tych chwil będą niesamowitą pamiątką zatrzymanego czasu.