Strona główna » Polskie Termopile – bitwa pod Zadwórzem

Polskie Termopile – bitwa pod Zadwórzem

Grzegorz Micuła
8 minuty czytania

17 sierpnia 1920 roku 330 polskich żołnierzy z batalionu pieszego Małopolskich Oddziałów Armii Ochotniczej pod dowództwem kpt. Bolesława Zajączkowskiego stoczyło pod Zadwórzem śmiertelną bitwę z armią bolszewicką. Walczyli bohatersko przez 11 godzin odpierając m.in. sześć ataków bolszewickiej Konnej Armii Budionnego.

Bitwa, która opóźniła marsz bolszewików na Lwów i ułatwiła wojskom polskim przygotowanie obrony miasta, zakończyła się sukcesem operacyjnym wojsk polskich, jednak okupionym życiem prawie wszystkich polskich żołnierzy. Z uwagi na ich heroiczną walkę bitwę pod Zadwórzem symbolicznie nazywano Polskimi Termopilami.

Bohaterskie Orlęta powstrzymały bolszewicką nawałę prącą na Lwów. Budionny zrezygnował z walki o to kresowe miasto i ruszył na północ na pomoc walczącym po Warszawą wojskom Tuchaczewskiego, ale po klęsce poniesionej 31 sierpnia pod Komarowem koło Zamościa w największej bitwie kawaleryjskiej od 1813 r. zrezygnował z dalszego marszu i wycofał się na wschód.

Bitwa pod Zadwórzem

Zadwórze to niewielka wieś na Ukrainie leżąca 33 km na wschód od Lwowa, przy linii kolejowej do Tarnopola. Batalion lwowskich ochotników ze zgrupowania rotmistrza Romana Abrahama dowodzony przez kapitana Bolesława Zajączkowskiego starł się przy stacji kolejowej w Zadwórzu z oddziałami bolszewickimi. Porucznik Antoni Dawidowicz zaatakował stojące przy stacji działa. Wtedy z pobliskiego lasu ruszyła na Polaków sowiecka kawaleria. Polacy odparli ten atak i w południe zdobyli stację a pierwsza kompania opanowała pobliskie wzgórze. Zaczynało brakować amunicji, zabierali ją więc zabitym i rannym. Bolszewicy wciąż atakowali. Polacy ostrzeliwani przez artylerię odparli sześć konnych szarż do wieczora toczyli krwawy bój broniąc się już tylko bagnetami.

W tej nierównej walce wzięły także udział trzy polskie samoloty, które nadleciały od strony Lwowa. Zaatakowały one bolszewików ogniem karabinów maszynowych oraz bombami.

Nadeszły jednak nowe siły bolszewickie. Otoczeni przez wroga polscy żołnierze nie poddali się nawet wtedy, kiedy zabrakło amunicji. O zmierzchu kapitan Zajączkowski rozkazał pozostałym przy życiu wycofywanie się grupami do borszczowickiego lasu. Ostrzeliwani z broni maszynowej, bezbronni, otoczeni przez Rosjan, walczyli jeszcze krótko na kolby i bagnety w pobliżu budki dróżnika. Sowieci, rozwścieczeni oporem Orląt, mordowali ich szablami a rannych dobijali kolbami.

Bitwa pod Zadwórzem – bestialska rzeź jeńców

„Błagamy, żeby nie zabijać jeńców, Apanasenko (dowódca dywizji) umywa ręce,
Szeko bąknął – dlaczego nie; (…) przebijali pałaszami, dostrzeliwali,
trupy na trupach. (…) Przeszukuj folwark. Wyciągają z ukrycia,
Apanasenko – nie trać ładunków, dorznij go! Apanasenko zawsze tak mowi –
zarżnij, Polaków zarżnij” – pisał o Zadwórzu w swoim dzienniku Izaak Babel,
politruk jednej z budionnowskich dywizji. Bolszewiccy Kozacy przypominali bardziej tatarskie hordy niż nowoczesną armię. Dzicy, okrutni, regularnie dopuszczali się mordowania jeńców, rannych i ludności cywilnej.

Podobny opis przedstawił jeden z nielicznych polskich żołnierzy, któremu mimo licznych ran udało się przeżyć to piekło. „Grupa ochotników, już bez amunicji, schroniła się do budki dróżnika. Wszystkim kazano wyjść i po kolei mordowano w okrutny sposób. Przetrwali jedynie ci, których w zamieszaniu nie zdołano dobić. Po kilku godzinach zostali zabrani na tyły i umieszczeni w obozach jenieckich”.

Bitwa pod Zadwórzem – po walce

W bitwie pod Zadwórzem zginęło 318 polskich żołnierzy, do niewoli wzięci zostali tylko nieliczni. Dowódca batalionu kapitan Zajączkowski wraz z kilkoma żołnierzami popełnili samobójstwo. W walce zginęli dowódca oddziału karabinów maszynowych por. Antoni Dawidowicz, kpt. Krzysztof Obertyński, por. Józef Juszkiewicz, por. Jan Demeter, por. Tadeusz Hanak, ppor. Antoni Julian Liszka, pchor. Władysław Getman, pchor. Władysław Marynowski, pchor. Tadeusz Zbroja Rejchan, pilot pchor. Mieczysław Piniński, wielu podoficerów i żołnierzy. Zginął wówczas m.in. 19-letni Konstanty Zarugiewicz, uczeń siódmej klasy szkoły realnej, obrońca Lwowa z 1918 roku, kawaler krzyża Virtuti Militari i Krzyża Walecznych. Wszystkich poległych pochowano początkowo w zbiorowej mogile w pobliżu miejsca bitwy. Z powodu zmasakrowania i upału udało się zidentyfikować zwłoki jedynie siedmiu zabitych Polaków.

Ich ciała, w tym dowódcy batalionu kpt. Bolesława Zajączkowskiego, przeniesiono na Cmentarz Obrońców Lwowa we wrześniu 1920 roku i pochowano uroczyście w oddzielnej kwaterze Zadwórzaków. Kopiec usypany w miejscu zbiorowej mogiły przetrwał do dzisiaj.

Pozostali, nierozpoznani, polegli obrońcy Lwowa spoczywają na żołnierskim cmentarzyku w Zadwórzu, u stóp usypanego na ich cześć zwieńczonego krzyżem kurhanu. U stop kurhanu umieszczono tablicę z napisem: „Orlętom, poległym w dniu 17 sierpnia 1920 r. w walkach o całość ziem kresowych”. Obecnie dwujęzyczny napis na tablicy brzmi: „Polskim Orlętom poległym w walce z wojskami bolszewickimi”. Na przywrócenie pierwotnej wersji nie zgodziły się władze ukraińskie.

Ofiarna walka i męczeńska śmierć młodych polskich żołnierzy nie poszła na marne. Bitwa pod Zadwórzem była punktem zwrotnym w walce o Lwów. Wróg był tak wyczerpany walką, że wyruszył dopiero po dobie, a wtedy było już za późno. Polskie oddziały zdążyły już zająć pozycje wokół Lwowa i przejęły inicjatywę. Budionny nie zdołał zająć miasta z marszu, jak planował. Wobec klęski Tuchaczewskiego pod Warszawą musiał ruszyć mu na pomoc i 19 sierpnia skierował swoją armię na północ.

W okresie międzywojennym bitwa ta znana była jako „Polskie Termopile”, a jej rocznicę obchodzono uroczyście z udziałem najwyższych władz wojskowych i państwowych. Podczas poświecenia kamienia węgielnego pod kurhan 21 sierpnia 1927 r. ówczesny dowódca Okręgu Korpusu we Lwowie powiedział: „Kiedy w śmiertelnej bitwie nad Wisła 1920 roku rozstrzygały się losy polsko-rosyjskiej wojny oraz zmartwychwstałej Rzeczypospolitej, Lwów, wiążąc na swych przedpolach groźną armie Budionnego, spełnił historyczna role. Tej pięknej roli najwymowniejszym świadectwem jest mogiła Zadwórza – symbol ofiarnego żołnierza, który służył wiernie Ojczyźnie aż do ofiary życia włącznie”.

Szczątki nieznanego żołnierza z pobojowiska pod Zadwórzem, wskazane przez Jadwigę Zarugiewiczową – matkę poległego w tej bitwie młodego obrońcy Lwowa, zostały w 1925 r. uroczyście złożone w Warszawie pod kolumnadą Pałacu Saskiego, gdzie wzniesiono Grób Nieznanego Żołnierza. Nazwę pobojowiska umieszczono na nim wśród nazw innych miejsc chwały oręża polskiego.

Bohaterów Zadwórza – tych „Polskich Termopil” opiewali poeci a Zofia Kossak-Szczucka napisała przejmujące opowiadanie „Pod Zadwórzem”. Znany jest też obraz lwowskiego batalisty Stanisława Kaczora Batowskiego „Polskie Termopile obrona Zadwórza przed bolszewikami” znajduje się obecnie w zbiorach Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie.

W tym roku minęła 103 rocznica tej zapomnianej dziś bitwy. Obecnie bowiem mało kto w Polsce pamięta Zadwórzu czy Komarowie. Na pole bitwy pod Zadwórzem trudno jest dojechać. Kiedy byłem tam ostatnio spotkałem trzech Polaków ze Lwowa porządkujących społecznie żołnierski cmentarzyk i kurhan.

Warto powrócić do tradycji upamiętnienie naszych bohaterów i uczynić Zadwórze stałym punktem programu polskich wycieczek na kresy obok zwiedzania cmentarza Orląt we Lwowie.

W ostatnich latach otoczenie kurhanu i cmentarzyk uporządkowano. Udało się też ustalić nazwiska większości poległych w bitwie polskich żołnierzy.

fot: Grzegorz Micuła

www.youtube.com/watch?v=LupnLSk53YE

You may also like

Zostaw komentarz