Bezpłatne wizy wjazdowe na Sri Lankę dla turystów z 35 krajów, wbrew zapowiedziom nie zostały wprowadzone w życie 1 października. Autoryzacja ETA jest nadal wymagana, a opłaty są nadal pobierane. Na lotniskach emocje sięgają zenitu.
Aby przyciągnąć większą liczbę turystów zagranicznych, władze Sri Lanki ogłosiły wprowadzenie bezpłatnej polityki wizowej dla turystów z 35 krajów od 1 października 2024 roku. Branżę turystyczną zelektryzowała wiadomość o tym, że Sri Lanka dołącza do grona państw ułatwiających urlopowiczom wyjazd na wymarzone wakacje. A wielu podróżnych, skuszonych oszczędnościami i ułatwionymi procedurami, zdecydowało się na wykupienie lotów i wycieczek na Sri Lankę po tym terminie.
Jakież było ich zdziwienie, gdy 1 października na granicy okazywało się, że mimo zapowiedzi w oficjalnych komunikatach i ogólnoświatowych mediach, urzędnicy na punktach wjazdowych wciąż pobierają opłaty i żądają dodatkowych dokumentów.
Wbrew oficjalnym zapowiedziom lankijczycy dalej kasują nas po 60 dolarów na wjeździe. Nie tylko nas, innych obywateli UE też. Spowodowało to 1 października rano potężny chaos i emocje na lotnisku w Kolombo. Słowa „holy shit” należały do najłagodniejszych. Turyści z Europy w emocjach miotali się między okienkiem z napisem „immigrance” a „visas”, tworzyły się potężne kolejki. Urzędnicy lankijscy tłumaczyli, że w systemie nic nie ma o zniesieniu wiz i pozostaje jak było. Pojawiły się plotki, że nie zdążyli wprowadzić odpowiedniego oprogramowania. Faktem jest, że taki początek wakacji to dla wielu podróżujących niepotrzebne nerwy i niespodziewane wydatki – przekazuje nasz informator przebywający na Sri Lance, dziennikarz Dariusz Rostkowski.
Ogłoszenie polityki zniesienia opłat wizowych wzbudziło duże nadzieje zarówno wśród profesjonalistów z branży turystycznej, jak i potencjalnych gości. Sri Lanka, zmagająca się ze spadkiem liczby odwiedzających z powodu różnych czynników (w tym pandemii COVID-19, niepokojów politycznych i niedawnego „kryzysu wizowego”), chciała wzmocnić swój sektor turystyczny, który jest głównym źródłem dochodów dla gospodarki narodowej.
Środek ten przewidywał zniesienie opłat wizowych dla obywateli następujących 35 krajów, takich jak: Australia, Austria, Bahrajn, Belgia, Białoruś, Kanada, Chiny, Czechy, Dania, Francja, Niemcy, Indie, Indonezja, Iran, Izrael, Włochy, Japonia, Kazachstan, Malezja, Nepal, Holandia, Nowa Zelandia, Oman, Polska, Katar, Rosja, Arabia Saudyjska, Korea Południowa, Hiszpania, Szwecja, Szwajcaria, Tajlandia, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone.
Tymczasem 1 października okazało się, że elektroniczna autoryzacji podróży ETA nadal jest konieczna, a opłaty wizowe wciąż są pobierane. A nie są to bagatelne kwoty, bo chodzi o 60 USD w przypadku wizy on arrival. Wśród przylatujących na Sri Lankę podróżnych panuje napięta atmosfera.
Tymczasem nowe władze wykonawcza kraju odbyły 1 października swoje pierwsze posiedzenie gabinetu, w którym uczestniczyło tylko trzech urzędników, a mianowicie prezydent Anura Kumara Dissanayake, premier Harini Amarasuriya oraz nowy minister spraw zagranicznych i rzecznik gabinetu, Vijitha Herath. W sprawozdaniu z poniedziałkowego pierwszego posiedzenia nowego gabinetu Vijitha Herath wyjaśnił, dlaczego polityka bezpłatnych wiz nadal nie została uruchomiona.
Chociaż poprzedni gabinet zatwierdził wdrożenie programu oferującego bezpłatne wizy dla obywateli 35 krajów, parlament został rozwiązany przed zatwierdzeniem środka – wyjaśnił rzecznik rządu Vijitha Herath.
W rezultacie opóźnienie potrwa do czasu znalezienia rozwiązania lub zwołania nowego parlamentu. Póki co nie ma zatem bezpłatnych wiz dla turystów z tych 35 krajów, a podróżni chcący odwiedzić Sri Lankę muszą nadal spełniać wymóg uzyskania i opłacenia Elektronicznej Autoryzacji Podróży (ETA) przed przyjazdem.
fot: Dariusz Rostkowski; flickr